24.12.2010 10:02
Historia mojego Polskiego chińczyka
Komentarze : 7
Przyznam Ci szczerze, że ja nie miałem takiej trudnej drogi do pierwszego moto, ale już ciuchy i wsio inne co potrzebne muszę kupować za swoje, a przy okazji zbierać już zaczynam na kolejny moto i studiuje w międzyczasie więc wiem jak to jest. W sumie jedyny plus to to, że mogę pracować z ojcem, ale często się staje minusem. Pozdrawiam i życzę dalszej wytrwałości w dążeniu do celu.
kolego gratulacje!
twoja historia mi imponuje i przypomina samego siebie ćwierć wieku temu, więcej kiedy 20 lat temu rozstawałem się z motocyklami na rzecz rodziny przyrzekłem sobie, że to nie koniec... i udało mi się:)
ot taka chwila nostalgii w atmosferze świątecznej
powodzenia
Szacunek że miałeś takie parcie na 2 kółka i sam zarobiłeś kasę nie ważne jak ważne że masz i cieszysz się tym powodzenia i wesołych i spokojnych świąt a i oczywiście w następnym sezonie tyle samo powrotów co wyjazdów życzę trzymaj się!
nie koń tylko Rider. a co z tego że nowy chinol jest bardziej awaryjny niż starszy japoniec. jest niewątpliwie tańszy. I dzięki temu umożliwia początki zabawy. a potem? potem nie bedzie szkoły tylko studia lub praca i większe zarobki. wtedy przyjdzie czas na prawdziwego rumaka.
ehhh ale tak to jest z ludźmi...
"tylko nowe bo gwarancja, pewność" i inne pitu pitu....
niestety, nawet ponad 10 letni japończyk daje większą pewność niż nowiusieńki chińczyk.
Ale cóż.
Ważne, że masz na czym jeździć, i że sprawia ci to frajdę.
Oby jeździło to to jak najdłużej.
Szerokości!
Dokładnie, nie liczy się to czym się jeździ, liczy się pasja a wygląda na to że ty tą pasję posiadasz. Najcenniejsze dla nas są rzeczy które sami zdobyliśmy, zarobiliśmy bez pomocy innych osób - bezcenne !
chinczyk
elko szczeozlote
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (5)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (10)
- Tunning (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)